Od soboty do niedzieli (10-12 lipca 2020) w Lublinie odbył się czteroetapowy wyścig Hetman Cup zawodników niewidomych i niedowidzących, znajdujący się w kalendarzu UCI (Międzynarodowej Federacji Kolarskiej).
Wystartowały w nim dwa duety reprezentujące KSN Łuczniczka Bydgoszcz: Angelika Biedrzycka z pilotką Edytą Jasińską i Karolina Rzepa z pilotką Agnieszką Sikorą. Pierwsze z nich ostatecznie zajęły drugie miejsce, ich klubowe koleżanki finalnie skończyły na drugim miejscu.
Pierwszego dnia odbył się jeden etap, w sobotę dwa i w niedzielę czwarty, ostatni. Jak wyglądała rywalizacja na szosach wokół Lublina?
- Zawsze ta etapówka była przewidywalna. Byłam tam dwa razy z Karoliną Rzepą i wyścig różnił się w liczbie etapów, ale były podobne trasy, a teraz była wielka niespodzianka - mówi Edyta Jasińska, zawodniczka i jednocześnie trenerka w KSN Łuczniczka Bydgoszcz i kadrze. - Trasa pierwszego etapu była taka, że jeszcze nikt na oczy tego nie widział. No, może lokalni zawodnicy przejeździli sobie te trasy na rowerach, ale my pojechaliśmy na żywioł. Ten pierwszy etap, który liczył około 80 kilometrów, był bardzo ciężki, prawie kilometr w pionie. Nie jest to aż tak dużo, ale jak na tandem, na dwie osoby, które szosowo dopiero się docierają, to było ho, ho. My nie jesteśmy małym tandemem. Robiłyśmy "klasykę", jeśli chodzi o błędy, np. blokowanie nóg. Ale po tym etapie Angela jakby się odblokowała. Czasem jest tak, że jak się człowiek bardzo zajedzie, to nagle łapie technikę, jest bardziej wyczulony na to, jak zaoszczędzić energię, nagle zaczyna jeździć technicznie. Więc warto było dla takiego efektu przecierpieć. Dodam, że na te cztery etapy nie byłyśmy jakoś super przygotowane, bo takie etapówki są czymś nietypowym jak na skalę polską. Jako ciekawostka: w piątek jechałyśmy w burzy, odpuściłyśmy trochę, żeby jechać same, żeby było bezpieczniej. To była moja decyzja. Walczymy teraz o to, żeby mieć system hydrauliczny do hamowania, który jest bardzo pewny i nie ma wtedy problemu, żeby wyhamować 150 kilogramów masy. Jeszcze nie jesteśmy wyjeżdżone w tych zakrętach, jeden fałszywy ruch i można niepotrzebnie skroić jakiś upadek. Finalnie byłyśmy drugie, szkoda, że nie było tandemu Iwona Podkościelna z nową przewodniczką Ewą Bańkowską, bo z nimi chciałyśmy się bardziej porównać. Gdyby pojechały, to byłaby inna rywalizacja. One tak samo jak my świeżo wchodzą na szosę. Można sie było spodziewać, że jednak Ola (Tecław - przyp.) z Justyną (Kiryła - przyp.) lepiej sobie poradzą na takiej trudniej trasie. Ona była skrojona pod nie, czyli pod drobne osoby, było górzyście, albo bardzo technicznie, zakręty, dużo hamowań. Ale nie chcemy się tłumaczyć, mamy milion wniosków, takich konstruktywnych na zasadzie: albo w lewo, albo w prawo, a najlepiej do przodu (śmiech).
Po zawodach w Lublinie bydgoskie kolarki przeniosły się do Zieleńca, gdzie od piątku (17 lipca 2020) potrwa 8-dniowe zgrupowanie kadry szosowej. Po nim przewidziane jest zgrupowanie na torze. Jeszcze później odbędą się kolejno trzy imprezy o mistrzostwo Polski: torowe, szosowe i górskie.
I dopiero potem polscy cykliści otworzą się na Europę - piersze planowane zawody na Słowacji.
We wszystkich tych imprezach wezmą udział kobiece tandemy z KSN Łuczniczka Bydgoszcz.